Yellow diamonds in the lights
And we're standing side by side
As your shawod crosses mine
What it takes to come alive
It's the way I'm feeling I just can't deny
But I gotta let it go..
And we're standing side by side
As your shawod crosses mine
What it takes to come alive
It's the way I'm feeling I just can't deny
But I gotta let it go..
Wróciłam wyczerpana do domu. Ostatnią lekcją był w-f. Nie należę do najlepszych, ale hej, staram sie jak mogę. Co do plotek.. owszem plotkowali. Zapewne wiecie jak to jest w szkołach. Jeden zobaczy powie drugiemu, grubi przekręci i potem wychodzą takie chocki klocki. Cokolwiek.
Lekcje kończą sie o 14:25, a punkt 15:00 muszę być u małej Jazzy. Zrzuciłam z siebie ubrania i poszłam pod prysznic. woda była dość chłodna, ale w tak upalny dzień to bardzo korzystne. Wytarłam moje ciało do sucha ręcznikiem, a następnie owinęłam się nim. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej czarne szorty i szary sweterek z różowym sercem. Lekko pomoczone włosy zwinęłam w luźny kok, a na stopy założyłam różowe Vansy. Spakowałam kilka książek do swojej torby. W tak krótkim czasie nie zdążyłabym zrobić pracy domowej, więc pomyślałam, że zrobię to u McCann'ów. Wyszłam z domu i ruszyłam chodnikiem w kierunku ich domu. Słońce prażyło, to chyba pierwszy tak gorący dzień w roku. Szłam ulicą uśmiechając się do przechodniów. Ta dzielnica nie należy do największych i mieszka tu sporo starszych osób lub małych dzieci. A jak nie uśmiechnąć się do słodkiego maluszka, czy miłej starszej pani ? Jestem dobrze wychowana. Podeszłam pod wyznaczony adres i zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał, więc popchnęłam je i weszłam samodzielnie. Spojrzałam na zegarek, który miałam na lewej ręce - 15:07.
- Cholerka.. - powiedziałam do siebie i ruszyłam w kierunku salonu. Położyłam torbę na kanapie i rozejrzałam się dookoła. Wyglądało na to, że Jazzy nie ma na dole. Weszłam na schody i udałam się w kierunku piętra. Nie byłam jeszcze na górze, więc nie za bardzo się orientowałam gdzie mogę wejść, a gdzie nie powinnam. Podeszłam do dębowych drzwi naprzeciwko schodów. Zapukałam delikatnie i uchyliłam je. Przez szparkę zauważyłam leżącego na łóżku Jasona. Na kolanach trzymał laptopa, a na uszach miał słuchawki.
- Emma! - usłyszałam wesoły, a zarazem łagodny głos. W drugim kącie pokoju siedziała Jazzy przeglądająca jakąś książkę. Dopiero gdy podeszłam do niej Jason zauważył, że jestem w pokoju.
- Cześć. Myślałem, że nie przyjdziesz. - zamknął laptopa i odłożył na szafkę nocną.
- Przepraszam, po prostu się spóźniłam. - wyjaśniłam biorąc dziewczynkę na kolana. - Mogę tu odrobić pracę domową? - spojrzałam na niego unosząc brwi.
- Jasne. Przy okazji może mi pomożesz. - zaśmiał się i wyciągnął z plecaka swoje książki.
Zsunęłam Jazzy z kolan i podeszłam do biurka, na które wyciągnęłam swojej podręczniki i zeszyty. Oboje z Jasonem wyciągnęliśmy rękę po długopis przez co nasze dłonie zetknęły się. Szybko oderwałam dłoń od długopisu, a równocześnie od jego dłoni i przyłożyłam ją do klatki piersiowej. Jason spojrzał na mnie z bladym uśmiechem na twarzy. Wpatrywałam mu się w oczy i wiecie co? Były przepiękne. Gdy ludzie czytają sobie z oczu zazwyczaj w takich momentach się zakochują, ale nie ja. Ja miałam przed oczami jedynie Jady wiercąca się na kolanach Jasona i chichoczącą jak debilka. Odwróciłam się bez słowa i wyciągnęłam z torby własny długopis.
- Przepraszam. - wybełkotał Jason zagryzając wargę.
- Nie przepraszaj. Przecież to nic, zdarza się. P-poza tym to ty masz.. masz Jady. - motałam się w słowach, a język mi się plątał. - Nie ważne. - machnęłam ręką. Poczułam jak robi mi się gorąco i na pewno już poczerwieniałam na twarzy, więc usiadłam na skraju łóżka i odwróciłam się lekko bokiem do chłopaka.
Jason przez chwile stał w bezruchu z poważną miną, po czym wybuchnął śmiechem łapiąc się za brzuch.
- Serio myślisz, że jestem z tą lafiryndą ? - powiedział nie przestając się śmiać.
- Na to wyglądało. - przewróciłam oczami i otworzyłam pierwszy lepszy podręcznik by tylko zaprzestać tematu. Po co mamy niby rozmawiać o tej suce?
- Przestań. - jego barwa głosu znacznie się zmieniła na bardziej 'ostrą'. - Nienawidzę tej małpy tak samo jak i ty.
- Wow. Jeśli tak okazujesz jej nienawiść to ja jestem ciekawa jak okazałbyś miłość. Przeleciał ją w szkolnej stołówce na blacie stołu, hm? - zadrwiłam z niego. Każdy normalny człowiek po zobaczeniu tej dwójki mógłby stwierdzić, że są piękną parą.
- Widzę poczucie humoru się trzyma. - wzruszył ramionami i podszedł bliżej mnie siadając obok i obejmując od tyłu jedną ręką.
- Jason.. - odskoczyłam od kiego i pokiwałam głową dając mu znak, że to co robi jest złe i nie powinien tego robić. - Chodź Jazzy. Pójdziemy na dół do salonu, tam się pouczę. - chwyciłam dziewczynkę za rękę i poprowadziłam na dół po stromych schodkach.
Pracy domowej miałam naprawdę niewiele, dosłownie parę krótkich zadań, więc po skończeniu ułożyłam sie wygodnie na skórzanej kanapie i przyglądałam się z uwagą malującej dziewczynce. Po chwili Jazzy odłożyła kredki na stół i podeszła do mnie z obrazkiem.
- Ładnie? - wskazała na obrazek w przeróżnych kolorach pokazujący patyczkowych ludzi trzymających się za ręce. Było ich troje. Początkowo pomyślałam, że to jest rodzina - mężczyzna, kobieta i dziecko. Dopóki.. - To my. - Jazzy oznajmiła kto znajduje się na obrazku.
- Czyli kto? - zapytałam zaciekawiona.
- Ja, Jason i ty. - pokazała paluszkiem poszczególne postaci. Patyczkowa osoba z długimi brązowymi włosami to byłam ja, trzymałam za rękę wysoką postać z włosami trochę jak kolce jeż - możecie wywnioskować, że to Jason, następnie on trzymał małą blondyneczkę czyli Jazzy. Uśmiechnęłam się do arkusza papieru i wstałam by powiesić go na lodówce. Przyglądając się jeszcze obrazkowi przypiętemu magnesem do lodówki poczułam czyjąś sylwetkę za sobą.
- To my? - wyszeptał mi do ucha lekko zachrypnięty głos, tak to Jason.
- Skąd wiedziałeś? - odwróciłam się do niego przodem, a z takiej racji, że jestem od niego nieco niższa nasze spojrzenia zeszły się.
- Bo spójrz.. - odwrócił mnie z powrotem przodem do malunku - Tylko Jazzy jest taką blondynką, że może namalować swoje włosy cytrynową kredką. Ta postać w środku jest niewymownie przystojna, więc chyba proste, że to ja, a ta laska obok mnie to ty, poznałem po sukience, wczoraj taka właśnie miałaś, tylko oczy masz trochę mniej granatowe niż na obrazku. - roześmiał się.
- To dlatego, że kredka mi się złamała. - szturchnęła go od tyłu Jazzy. Czy ktoś w ogóle zauważył kiedy ona weszła?
Jason wziął dziewczynkę na ręce i posadził na blacie - Co zjesz? - spojrzał na nią odgarniając jej włosy z twarzy, a następnie rzucił okiem na mnie.
~ Jason POV ~
Przygotowałem kolację dla siebie, Jazzy i oczywiście Emmy. Na pewno nic nie jadła od śniadania. Usiedliśmy przy stole w jadalni i każdy wziął się za jedzenie swojego tosta. Po skończonej kolacji, mimo teko, że nie kazałem jej tego robić Emma pozbierała talerzyki i kubki, a następnie włożyła je do zmywarki.
- Jazzy, nie masz może ochoty iść spać? - dopytywałem swoją młodszą siostrę, która ziewała kilka razy na minutę.
- Tak, jestem śpiąca. - przetarła oczy więc podszedłem do niej i wiozłem na ręce. - Zaraz wracam. - zwróciłem się do Emmy wychodząc z Jazzy do jej sypialni.
Ułożyłem dziewczynkę do spania i zszedłem z powrotem na dół do salonu, w którym siedziała Emma. Kidy mnie zobaczyła zerwała się szybko i podeszła trochę bliżej mnie.
- Skoro mała śpi to ja już chyba pójdę. - zsunęła rękawy sweterka bardziej na dłonie jakby było jej zimno.
- Poczekaj. - zbliżyłem się do niej. - Chcę porozmawiać. - gdy dotarło to do Emmy westchnęła z niechęcią. - Rozmawiać o Jady. - wyjaśniłem dokładniej.
Odwróciła się i usiadła na kanapie skulając nogi pod samą brodę i klepiąc miejsce obok siebie, dając mi znak, żebym tam usiadł. Jednak zanim to zrobiłem podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej polarowy koc, którym okryłem dziewczynę.
- Więc? - zaczęła.
- Chciałbym jej dopiec. Liczę na to, że ty też, więc.. wchodzisz w pewnie układ? - mrugnąłem do niej.
- Można dokładniej? Czemu chcesz jej dopiec i jaki układ? - założyła ręce na piersi.
- Ona myśli, że wszystko jej wolno. - wyjaśniłem, ale Emma najwidoczniej nie zrozumiała, bo zmarszczyła brwi w pytającym geście - Myśli, że wolno jej rozstawiać ludzi po kontach, a mnie czasami traktuje jak zabawkę.
- Zauważyłam. - prychnęła brunetka.
- No właśnie i to cholernie wkurza. Tak między nami to ona nawet kiedyś chciała mi zapłacić, żebym się z nią przespał. - tak, wiem, to było głupie, ale prawdziwe. Każdy kto zna Jady wie jaka z niej podła suka.
- Coo? - roześmiała się głośno Emma, miałem wrażenie, że zaraz udusi sie powietrzem ze śmiechu.
- To śmiesznie brzmi, ale postaw się w mojej sytuacji, jak byś się poczuła? - złagodziłem jej śmiech.
- Jak dziwka. - przełknęła głośno ślinę. - Mnie znowu traktuje jak śmiecia. - przewróciła oczami.
- I nie chcesz się odegrać? Nie masz ochoty zobaczyć jak Jady Rudd czerwienieje ze złości? - musiałem brzmieć na tyle kusząco by nabrała ochoty na zemstę.
- Ok. - uśmiechnęła się. - Jaki masz plan?
- Będziemy udawać parę. - uśmiechnąłem się triumfalnie.
Źrenice brunetki rozszerzyły się maksymalnie i wyglądała jakby się dławiła. - Żartujesz, tak?
- Nie Em, bo co ja bardziej wkurzy niż to, że chłopak, którego pragnie chodzi z dziewczyną, której ona nienawidzi? - wzruszyłem ramionami. - To tylko udawany związek. Przecież, nie będzie z tego ślubu, ani seksu, ale będzie zabawa. - zaśmiałem się.
- Tylko udawany? - uniosła brwi, więc mogłem wywnioskować, że w to wchodzi. Tak !
____________________________________
Cześć i czołem! Co o tym myślicie? Nwm czy to jest tak dobre jak dobre jest w mojej głowie, ale bardzo się starałam ;)
- Jazzy, nie masz może ochoty iść spać? - dopytywałem swoją młodszą siostrę, która ziewała kilka razy na minutę.
- Tak, jestem śpiąca. - przetarła oczy więc podszedłem do niej i wiozłem na ręce. - Zaraz wracam. - zwróciłem się do Emmy wychodząc z Jazzy do jej sypialni.
Ułożyłem dziewczynkę do spania i zszedłem z powrotem na dół do salonu, w którym siedziała Emma. Kidy mnie zobaczyła zerwała się szybko i podeszła trochę bliżej mnie.
- Skoro mała śpi to ja już chyba pójdę. - zsunęła rękawy sweterka bardziej na dłonie jakby było jej zimno.
- Poczekaj. - zbliżyłem się do niej. - Chcę porozmawiać. - gdy dotarło to do Emmy westchnęła z niechęcią. - Rozmawiać o Jady. - wyjaśniłem dokładniej.
Odwróciła się i usiadła na kanapie skulając nogi pod samą brodę i klepiąc miejsce obok siebie, dając mi znak, żebym tam usiadł. Jednak zanim to zrobiłem podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej polarowy koc, którym okryłem dziewczynę.
- Więc? - zaczęła.
- Chciałbym jej dopiec. Liczę na to, że ty też, więc.. wchodzisz w pewnie układ? - mrugnąłem do niej.
- Można dokładniej? Czemu chcesz jej dopiec i jaki układ? - założyła ręce na piersi.
- Ona myśli, że wszystko jej wolno. - wyjaśniłem, ale Emma najwidoczniej nie zrozumiała, bo zmarszczyła brwi w pytającym geście - Myśli, że wolno jej rozstawiać ludzi po kontach, a mnie czasami traktuje jak zabawkę.
- Zauważyłam. - prychnęła brunetka.
- No właśnie i to cholernie wkurza. Tak między nami to ona nawet kiedyś chciała mi zapłacić, żebym się z nią przespał. - tak, wiem, to było głupie, ale prawdziwe. Każdy kto zna Jady wie jaka z niej podła suka.
- Coo? - roześmiała się głośno Emma, miałem wrażenie, że zaraz udusi sie powietrzem ze śmiechu.
- To śmiesznie brzmi, ale postaw się w mojej sytuacji, jak byś się poczuła? - złagodziłem jej śmiech.
- Jak dziwka. - przełknęła głośno ślinę. - Mnie znowu traktuje jak śmiecia. - przewróciła oczami.
- I nie chcesz się odegrać? Nie masz ochoty zobaczyć jak Jady Rudd czerwienieje ze złości? - musiałem brzmieć na tyle kusząco by nabrała ochoty na zemstę.
- Ok. - uśmiechnęła się. - Jaki masz plan?
- Będziemy udawać parę. - uśmiechnąłem się triumfalnie.
Źrenice brunetki rozszerzyły się maksymalnie i wyglądała jakby się dławiła. - Żartujesz, tak?
- Nie Em, bo co ja bardziej wkurzy niż to, że chłopak, którego pragnie chodzi z dziewczyną, której ona nienawidzi? - wzruszyłem ramionami. - To tylko udawany związek. Przecież, nie będzie z tego ślubu, ani seksu, ale będzie zabawa. - zaśmiałem się.
- Tylko udawany? - uniosła brwi, więc mogłem wywnioskować, że w to wchodzi. Tak !
____________________________________
Cześć i czołem! Co o tym myślicie? Nwm czy to jest tak dobre jak dobre jest w mojej głowie, ale bardzo się starałam ;)
Jest bardzo dobre :) tylko nie rozumiem jednego... Skoro Jason nienawidzi Jady to dlaczego ona siedziała na jego kolanach? xx kurde, ja zawsze czegoś nie ogarniam...
OdpowiedzUsuńAle ogólnie świetnie. Chciałabym zobaczyć tych patyczkowych ludzików (:
Jeeeju! Jak na razie to mi się podoba i to opowiadanie jest świetne, czekam na dalsze rozdziały ;) Powodzenia w pisaniu! I mam prośbę :) Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Byłabym wdzięczna. xoxo
OdpowiedzUsuń@luvmydocia