piątek, 6 września 2013

Chapter 2.

Yellow diamonds in the lights
And we're standing side by side
As your shawod crosses mine
What it takes to come alive
It's the way I'm feeling I just can't deny 
But I gotta let it go..


Wróciłam wyczerpana do domu. Ostatnią lekcją był w-f. Nie należę do najlepszych, ale hej, staram sie jak mogę. Co do plotek.. owszem plotkowali. Zapewne wiecie jak to jest w szkołach. Jeden zobaczy powie drugiemu, grubi przekręci i potem wychodzą takie chocki klocki. Cokolwiek.
Lekcje kończą sie o 14:25, a punkt 15:00 muszę być u małej Jazzy. Zrzuciłam z siebie ubrania i poszłam pod prysznic. woda była dość chłodna, ale w tak upalny dzień to bardzo korzystne. Wytarłam moje ciało do sucha ręcznikiem, a następnie owinęłam się nim. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej czarne szorty i szary sweterek z różowym sercem. Lekko pomoczone włosy zwinęłam w luźny kok, a na stopy założyłam różowe Vansy. Spakowałam kilka książek do swojej torby. W tak krótkim czasie nie zdążyłabym zrobić pracy domowej, więc pomyślałam, że zrobię to u McCann'ów. Wyszłam z domu i ruszyłam chodnikiem w kierunku ich domu. Słońce prażyło, to chyba pierwszy tak gorący dzień w roku. Szłam ulicą uśmiechając się do przechodniów. Ta dzielnica nie należy do największych i mieszka tu sporo starszych osób lub małych dzieci. A jak nie uśmiechnąć się do słodkiego maluszka, czy miłej starszej pani ? Jestem dobrze wychowana. Podeszłam pod wyznaczony adres i zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał, więc popchnęłam je i weszłam samodzielnie. Spojrzałam na zegarek, który miałam na lewej ręce - 15:07.
- Cholerka.. - powiedziałam do siebie i ruszyłam w kierunku salonu. Położyłam torbę na kanapie i rozejrzałam się dookoła. Wyglądało na to, że Jazzy nie ma na dole. Weszłam na schody i udałam się w kierunku piętra. Nie byłam jeszcze na górze, więc nie za bardzo się orientowałam gdzie mogę wejść, a gdzie nie powinnam. Podeszłam do dębowych drzwi naprzeciwko schodów. Zapukałam delikatnie i uchyliłam je. Przez szparkę zauważyłam leżącego na łóżku Jasona. Na kolanach trzymał laptopa, a na uszach miał słuchawki.
- Emma! - usłyszałam wesoły, a zarazem łagodny głos. W drugim kącie pokoju siedziała Jazzy przeglądająca jakąś książkę. Dopiero gdy podeszłam do niej Jason zauważył, że jestem w pokoju.
- Cześć. Myślałem, że nie przyjdziesz. - zamknął laptopa i odłożył na szafkę nocną.
- Przepraszam, po prostu się spóźniłam. - wyjaśniłam biorąc dziewczynkę na kolana. - Mogę tu odrobić pracę domową? - spojrzałam na niego unosząc brwi.
- Jasne. Przy okazji może mi pomożesz. - zaśmiał się i wyciągnął z plecaka swoje książki.
Zsunęłam Jazzy z kolan i podeszłam do biurka, na które wyciągnęłam swojej podręczniki i zeszyty. Oboje z Jasonem wyciągnęliśmy rękę po długopis przez co nasze dłonie zetknęły się. Szybko oderwałam dłoń od długopisu, a równocześnie od jego dłoni i przyłożyłam ją do klatki piersiowej. Jason spojrzał na mnie z bladym uśmiechem na twarzy. Wpatrywałam mu się w oczy i wiecie co? Były przepiękne. Gdy ludzie czytają sobie z oczu zazwyczaj w takich momentach się zakochują, ale nie ja. Ja miałam przed oczami jedynie Jady wiercąca się na kolanach Jasona i chichoczącą jak debilka. Odwróciłam się bez słowa i wyciągnęłam z torby własny długopis.
- Przepraszam. - wybełkotał Jason zagryzając wargę.
- Nie przepraszaj. Przecież to nic, zdarza się. P-poza tym to ty masz.. masz Jady. - motałam się w słowach, a język mi się plątał. - Nie ważne. - machnęłam ręką. Poczułam jak robi mi się gorąco i na pewno już poczerwieniałam na twarzy, więc usiadłam na skraju łóżka i odwróciłam się lekko bokiem do chłopaka.
Jason przez chwile stał w bezruchu z poważną miną, po czym wybuchnął śmiechem łapiąc się za brzuch.
- Serio myślisz, że jestem z tą lafiryndą ? - powiedział nie przestając się śmiać.
- Na to wyglądało. - przewróciłam oczami i otworzyłam pierwszy lepszy podręcznik by tylko zaprzestać tematu. Po co mamy niby rozmawiać o tej suce?
- Przestań. - jego barwa głosu znacznie się zmieniła na bardziej 'ostrą'. - Nienawidzę tej małpy tak samo jak i ty.
- Wow. Jeśli tak okazujesz jej nienawiść to ja jestem ciekawa jak okazałbyś miłość. Przeleciał ją w szkolnej stołówce na blacie stołu, hm? - zadrwiłam z niego. Każdy normalny człowiek po zobaczeniu tej dwójki mógłby stwierdzić, że są piękną parą.
- Widzę poczucie humoru się trzyma. - wzruszył ramionami i podszedł bliżej mnie siadając obok i obejmując od tyłu jedną ręką.
- Jason.. - odskoczyłam od kiego i pokiwałam głową dając mu znak, że to co robi jest złe i nie powinien tego robić. - Chodź Jazzy. Pójdziemy na dół do salonu, tam się pouczę. - chwyciłam dziewczynkę za rękę i poprowadziłam na dół po stromych schodkach.
Pracy domowej miałam naprawdę niewiele, dosłownie parę krótkich zadań, więc po skończeniu ułożyłam sie wygodnie na skórzanej kanapie i przyglądałam się z uwagą malującej dziewczynce. Po chwili Jazzy odłożyła kredki na stół i podeszła do mnie z obrazkiem.
- Ładnie? - wskazała na obrazek w przeróżnych kolorach pokazujący patyczkowych ludzi trzymających się za ręce. Było ich troje. Początkowo pomyślałam, że to jest rodzina - mężczyzna, kobieta i dziecko. Dopóki..  - To my. - Jazzy oznajmiła kto znajduje się na obrazku.
- Czyli kto? - zapytałam zaciekawiona.
- Ja, Jason i ty. - pokazała paluszkiem poszczególne postaci. Patyczkowa osoba z długimi brązowymi włosami to byłam ja, trzymałam za rękę wysoką postać z włosami trochę jak kolce jeż - możecie wywnioskować, że to Jason, następnie on trzymał małą blondyneczkę czyli Jazzy. Uśmiechnęłam się do arkusza papieru i wstałam by powiesić go na lodówce. Przyglądając się jeszcze obrazkowi przypiętemu magnesem do lodówki poczułam czyjąś sylwetkę za sobą.
- To my? - wyszeptał mi do ucha lekko zachrypnięty głos, tak to Jason.
- Skąd wiedziałeś? - odwróciłam się do niego przodem, a z takiej racji, że jestem od niego nieco niższa nasze spojrzenia zeszły się.
- Bo spójrz.. - odwrócił mnie z powrotem przodem do malunku - Tylko Jazzy jest taką blondynką, że może namalować swoje włosy cytrynową kredką. Ta postać w środku jest niewymownie przystojna, więc chyba proste, że to ja, a ta laska obok mnie to ty, poznałem po sukience, wczoraj taka właśnie miałaś, tylko oczy masz trochę mniej granatowe niż na obrazku. - roześmiał się.
- To dlatego, że kredka mi się złamała. - szturchnęła go od tyłu Jazzy. Czy ktoś w ogóle zauważył kiedy ona weszła?
Jason wziął dziewczynkę na ręce i posadził na blacie - Co zjesz? - spojrzał na nią odgarniając jej włosy z twarzy, a następnie rzucił okiem na mnie.

~ Jason POV ~ 
Przygotowałem kolację dla siebie, Jazzy i oczywiście Emmy. Na pewno nic nie jadła od śniadania. Usiedliśmy przy stole w jadalni i każdy wziął się za jedzenie swojego tosta. Po skończonej kolacji, mimo teko, że nie kazałem jej tego robić Emma pozbierała talerzyki i kubki, a następnie włożyła je do zmywarki.
- Jazzy, nie masz może ochoty iść spać? - dopytywałem swoją młodszą siostrę, która ziewała kilka razy na minutę.
- Tak, jestem śpiąca. - przetarła oczy więc podszedłem do niej i wiozłem na ręce. - Zaraz wracam. - zwróciłem się do Emmy wychodząc z Jazzy do jej sypialni.
Ułożyłem dziewczynkę do spania i zszedłem z powrotem na dół do salonu, w którym siedziała Emma. Kidy mnie zobaczyła zerwała się szybko i podeszła trochę bliżej mnie.
- Skoro mała śpi to ja już chyba pójdę. - zsunęła rękawy sweterka bardziej na dłonie jakby było jej zimno.
- Poczekaj. - zbliżyłem się do niej. - Chcę porozmawiać. - gdy dotarło to do Emmy westchnęła z niechęcią. - Rozmawiać o Jady. - wyjaśniłem dokładniej.
Odwróciła się i usiadła na kanapie skulając nogi pod samą brodę i klepiąc miejsce obok siebie, dając mi znak, żebym tam usiadł. Jednak zanim to zrobiłem podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej polarowy koc, którym okryłem dziewczynę.
- Więc? - zaczęła.
- Chciałbym jej dopiec. Liczę na to, że ty też, więc.. wchodzisz w pewnie układ? - mrugnąłem do niej.
- Można dokładniej? Czemu chcesz jej dopiec i jaki układ? - założyła ręce na piersi.
- Ona myśli, że wszystko jej wolno. - wyjaśniłem, ale Emma najwidoczniej nie zrozumiała, bo zmarszczyła brwi w pytającym geście - Myśli, że wolno jej rozstawiać ludzi po kontach, a mnie czasami traktuje jak zabawkę.
- Zauważyłam. - prychnęła brunetka.
- No właśnie i to cholernie wkurza. Tak między nami to ona nawet kiedyś chciała mi zapłacić, żebym się z nią przespał. - tak, wiem, to było głupie, ale prawdziwe. Każdy kto zna Jady wie jaka z niej podła suka.
- Coo? - roześmiała się głośno Emma, miałem wrażenie, że zaraz udusi sie powietrzem ze śmiechu.
- To śmiesznie brzmi, ale postaw się w mojej sytuacji, jak byś się poczuła? - złagodziłem jej śmiech.
- Jak dziwka. - przełknęła głośno ślinę. - Mnie znowu traktuje jak śmiecia. - przewróciła oczami.
- I nie chcesz się odegrać? Nie masz ochoty zobaczyć jak Jady Rudd czerwienieje ze złości? - musiałem brzmieć na tyle kusząco by nabrała ochoty na zemstę.
- Ok. - uśmiechnęła się. - Jaki masz plan?
- Będziemy udawać parę. - uśmiechnąłem się triumfalnie.
Źrenice brunetki rozszerzyły się maksymalnie i wyglądała jakby się dławiła. - Żartujesz, tak?
- Nie Em, bo co ja bardziej wkurzy niż to, że chłopak, którego pragnie chodzi z dziewczyną, której ona nienawidzi? - wzruszyłem ramionami. - To tylko udawany związek. Przecież, nie będzie z tego ślubu, ani seksu, ale będzie zabawa. - zaśmiałem się.
- Tylko udawany? - uniosła brwi, więc mogłem wywnioskować, że w to wchodzi. Tak !
____________________________________
Cześć i czołem! Co o tym myślicie? Nwm czy to jest tak dobre jak dobre jest w mojej głowie, ale bardzo się starałam ;)

2 komentarze:

  1. Jest bardzo dobre :) tylko nie rozumiem jednego... Skoro Jason nienawidzi Jady to dlaczego ona siedziała na jego kolanach? xx kurde, ja zawsze czegoś nie ogarniam...
    Ale ogólnie świetnie. Chciałabym zobaczyć tych patyczkowych ludzików (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeju! Jak na razie to mi się podoba i to opowiadanie jest świetne, czekam na dalsze rozdziały ;) Powodzenia w pisaniu! I mam prośbę :) Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Byłabym wdzięczna. xoxo
    @luvmydocia

    OdpowiedzUsuń