piątek, 6 września 2013

Chapter 1.

I will catch you if you fall
I will catch you if you fall
I will catch you if you fall
But if you spread your wings
You can fly away with me 
But you can't fly unless you let ya
You can't fly unless you let yourself fall..
~ Justin Bieber ~


- Wychodzę mamo ! - krzyknęłam stojąc w drzwiach, które zamknęłam zanim zdążyłam usłyszeć odpowiedź. Chociaż znają moją wiecznie zapracowaną mamę i tak by mi nie odpowiedziała.
Szłam właśnie do nowej pracy, o ile tak można nazwać opiekę nad pięciolatkiem. Fakt o moich rodzicach : wymagający i obrzydliwie bogaci, a mimo to nigdy mnie nie rozpieszczają. Zawsze chcą żebym na wszystko zapracowała sama.Może i to dobrze, bo nikt nie nazywa mnie 'rozpieszczoną lalunią'. Jednak tym razem chodzi o coś ważniejszego niż jakaś impreza czy wypad do kina ze znajomymi. To urodziny mojej przyjaciółki, Briany. Ona jest w bardzo podobnej sytuacji do mojej. Wiecznie zajęci rodzice. Uwierzycie, że nawet nie pojawią się na jej osiemnastych urodzinach ? To okrutne ! Moi rodzice są identyczni. W prawdzie płacą moją część pieniędzy na prezent, jeden plus. Zawsze składamy się na prezent urodzinowy dla kogoś z naszej paczki. Dla dziewczyny prawdziwą sztuką jest moda, więc Jackob, nasz przyjaciel i równocześnie chłopak Briany wymyślił aby zakupić jej przepiękną sukienkę, w której na pokazie mody pokazała się Kristina Romanova we własnej osobie. Wiadomo ile takie ciuchy noszone przez modelki kosztują, ale czego nie robi się dla przyjaciół.
Wracając do mojej pracy. Jackob mówił, że to młodsza siostra jakiegoś jego kumpla. Może nie będzie tak źle. W prawdzie jestem jedynaczką, ale kocham dzieci. Miałam na sobie tylko zwiewną błękitną sukienkę więc chłodny powiew wiatru sprawił, że przeszedł mnie dreszcz. Podeszłam do białego, dużego domu, a i tak dwa razy mniejszego niż mój. Zadzwoniłam dzwonkiem i potarłam ramiona by pozbyć się gęsiej skórki.
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się kobieta otwierając drzwi. - Emma, tak ?
- Tak, to ja. - odwzajemniłam uśmiech.
- Zapraszam. - wpuściła mnie do środka. Wnętrze domu było na prawdę ładnie zagospodarowane. Jesne ściany sprawiały dość chłodne wrażenie, ale ocieplały je dębowe meble i czerwone dodatki, a także duży, kamienny kominek.
- Mów mi Pattie, a tam siedzi Jazzy. - wskazała na małą blondyneczkę bawiącą się lalkami na dywanie. - Mam też syna, może go znasz. - ruszyła w kierunku schodów na górę i weszła po nich. Zgaduję, że chciała zawołać swojego syna.
Podeszłam spokojnie do dziewczynki, a ta posłała mi dziecięcy uśmiech.
- Hej mała. Nazywam się Emma. - pogłaskałam ją po głowie. - Będę się tobą zajmować w czasie kiedy twoja mamusia pójdzie do pracy.
- Dobrze, a pobawisz się ze mną ? - powiedziała wyjątkowo wyraźnie jak na tak małe dziecko. Skinęłam głową zgadzając się i zajęłam miejsce obok dziewczynki. Wzięłam do ręki pierwszą lepszą zabawkę gdy do pokoju weszła pani Pattie ze swoim synek. Podniosłam się z podłogi i podeszłam do nich.
- To jest Jason. - oznajmiła Pattie. - Zostawiam was i już znikam. Pa dzieciaki ! - rzuciła i wyszła z domu.
Odwróciłam się od chłopaka i podeszłam do Jazzy. Myślicie, że go nie znałam ? Może i nie należał do szkolnej elity, ale to jest Jason McCann, jego każdy zna.
- Kto by pomyślał. Najbogatsza laska ze szkoły u mnie w domu. - zaśmiał się chłopka zajmując miejsce obok mnie na kanapie.
- Kto by pomyślał. Ja w domu chłopaka, na którego widok każda laska jest wilgotna.- wzruszyłam ramionami.
Jason wybuchnął śmiechem słysząc mój komentarz. To było AŻ takie śmieszne ? Serio ?
- Już cię lubię Em. - założył ręce za głowę i oparł się plecami o oparcie skórzanej kanapy.
- Jestem Emma to po pierwsze, a po drugie to skąd w ogóle znasz moje imie ? - założyłam nogę na nogę.
- Cała szkoła cię zna, nie należysz przecież do 'prostaków', a wręcz przeciwnie. - objaśnił nawet na mnie nie patrząc.
Czemu on tak uważał ? Nie należałam do elity, tak mi się wydaje. O nie.. czy jeżeli wchodzisz do szkoły, a dosłownie każdy ci się przygląda i wita z tobą to znaczy, że należysz do tak zwanych popularsów ?
- Może i masz mnie za milionerkę, ale wcale tak nie jest. - zarzuciłam włosami i klęknęłam obok bawiącej się Jazzy.
- Więc jak jest ? - zbliżył się do mnie chłopak.
- Nie twój interes. - burknęłam i zajęłam się zabawą z dziewczynką.
- Skoro zaczęłaś to dokończ. - syknął kładąc swoją dłoń niemalże pomiędzy moimi nogami. Co on robi ? Myśli, że ja Emma Morgan latam za nim jak inne panny ze szkoły ? Nigdy.
- Nie dotykaj mnie ! - wrzasnęłam. Mała Jazzy spojrzała na mnie zdziwiona, a potem na Jasona.
- Zajmij się zabawą Jazzy. - uśmiechnął się do niej Jason. Gdy dziewczynka odwróciła wzrok chłopak zabrał ode mnie rękę.
- Nawet cię nie tknę jeśli mi opowiesz jak to w końcu z tobą jest. - puścił mi oczko.
- To nie jest twój interes. - zaciągnęłam moją podwiniętą sukienkę.
- Więc dobrze.. - zachichotał po czym koniuszkiem palca dotknął mojego uda przesuwając go ku górze.
- Zabieraj łapy ! - strząsnęłam jego dłoń.
Jason zaśmiał się i wstał na równe nogi. - Chyba nikt cię dawno nie przeleciał, bo jesteś taka spięta.
Podniosłam się natychmiast i zacisnęłam dłonie w pięści - Ty piep---
Nie kończyłam gdyż zauważyłam, że Jazzy przygląda nam się z uwagą. Nie chciałam wyrażać się w ten sposób przy dziecku. Nie zwracając już uwagi na Jasona zajęłam się zabawą z dziewczynką. Usłyszałam kroki na schodach, chłopak pewnie poszedł do siebie i bardzo dobrze. Nie jest mi do niczego potrzebny. Jeśli cały ten tydzień ma właśnie tak wyglądać to ja się chyba załamię. Myśl o Brianie.. To wszystko dla niej. W sumie to to tylko parę dni. Każdego z nich po 5 godz. wytrzymam. A co jeśli Jason uczepi się mnie także w szkole ? To byłby koszmar..
Jason zostawił mnie i Jazzy same, na szczęście. Mówił, że gdzieś wychodzi, ale co mnie to niby obchodzi ? Nie jestem jego niańką !
*ding-dong*
- Zaraz wracam. - posłałam sympatyczny uśmiech Jazzy bardzo skupionej na telewizji.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Do mieszkania wbiegła Pattie. Już ? Już minęło 5 godzin ? Spojrzałam na zegar ścienny - 20:15. Rzeczywiście.  
- Dziękuję ci Emma. - odstawiła jakieś torby na blat w kuchni. - Gdzie Jason ? 
- Gdzieś wyszedł. - wskazałam kciukiem za siebie pokazując na drzwi wyjściowe. 
Pattie skinęła głową. - Zjesz z nami ? 
- To bardzo miłe, ale nie dziękuję. - opuszkami palców przejechałam po swoich włosach. - Powinnam już iść. 
- Dobrze. Jutro punkt 15. - przypomniała mi Pattie. 
Pomachałam jej na pożegnanie i opuściłam dom McCann'ów
******
Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam w stronę budzika. Była 7:00. Leniwie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarną bokserkę i szorty. Poszłam do swojej prywatnej łazienki i tam ubrałam się w naszykowane przed momentem ubrania. Podeszłam do lusterka i przemyłam twarz zimną wodą. Następnie rozczesałam włosy i spięłam je w wysokiego kucyka. Z szuflady wyciągnęłam bandamkę, którą przewiązałam sobie dookoła głowy i już byłam praktycznie gotowa. Jeszcze tylko podkreśliłam oczy eyeliner'em i pomalowałam rzęsy tuszem.
Zbiegłam po schodach na dół i zastałam pusty dom. Na stole w kuchni leżałam jedynie karteczka :
"Wyjechaliśmy o 5 rano. Nie chcieliśmy cię budzić, wyglądałaś na zmęczoną. Wracamy za dwa tygodnie. Kochamy Cię - Mama i tata xoxo"

Włożyłam na stopy czerwone trampki na koturnach, a na ramiona zarzuciłam jeansową katankę i bez śniadanie wyszłam z domu, który zamknęłam na trzy spusty. Szkodo by było gdyby ktoś dostał się do naszej posiadłości. Są tu setki bardzo cennych rzeczy. 
Po około 10 minutach drogi dotarłam do szkoły. Wystarczyło, że weszłam do budynku, a wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę. Zawsze tak było, ale tym razem wyglądało to podejrzanie. Słyszałam jakieś szepty, żadnego "Cześć" ? Nic ? Tylko szepcą.. 
- Hej, Emma ! - usłyszałam donośne głosy za sobą. Odwróciłam się na pięcie i spostrzegłam Briane i Beth pędzące w moją stronę. 
- Cześć kochane. - cmoknęłam je delikatnie w policzek. 
Dziewczyny wzięły mnie pod pachę. Jedna z prawej strony, a druga z lewej. To taki nasz można powiedzieć zwyczaj. Kiedy tak właśnie idziemy, a ludzie na nas spoglądają czujemy sie dominujące. Fantastyczne uczucie ! Doszłyśmy do swoich szafek i każda wyciągnęłam książki na właśnie rozpoczynająca sie lekcję. 
- Widzimy się w stołówce. - rzuciłam i poszłam w stronę swojej klasy. Niestety, rzadko zdarza się żebyśmy miały wspólnie lekce, jak już to tylko z jedną z nich. Nigdy wszystkie trzy nie spotykamy się na lekcjach.
Zajęłam miejsce w przedostatniej ławce i rzuciłam na nią książki. Biologia - suuuper... Westchnęłam znudzona i podparłam twarz rękoma wlepiając się w punkt przed sobą. Nagle poczułam kogoś obok siebie.
- Dzień dobry. - cmoknął mnie w skroń i zajął miejsce w ławce za mną.
- Cześć Jackob. - posłałam mu promienny uśmiech. Tylko z Jackob'em widuje się na wielu lekcjach np. biologii, chemii, geografii i matematyce.
Zmęczona już tą lekcją oparłam głowę o blat ławki i zaczęłam odliczać minuty do dzwonka. Gdy rozbrzmiał jego dźwięk chciałam paść na kolana i podziękować Bogu, że wysłuchał moich modłów. Zgarnęłam książki i wyszłam z klasy. Po chwili dogonił mnie Jackob. 

- Jak tam w pracy ? - szturchnął mnie lekko przez co straciłam równowagę. 
- Ogólnie dobrze. Jest tylko jeden minus, a konkretnie Jason McCann - włożyłam ręce i zaczęłam mrużyć oczy. 
- Mówiłem, że to u mojego znajomego. - podeszliśmy do mojej szafki, a Jackob oparł się o nią bokiem.
- Nie sądziłam, że jesteś w tak bliskich kontaktach z McCann'em. - przewróciłam oczami. 
- Przyjaźnimy się już jakiś czas. - otworzył moją szafkę i wyręczył mnie z wkładania do niej książek.
- Mój przyjaciel przyjaźni się z McCann'em ? A to dopiero historia. - zadrwiłam z niego i ruszyłam w kierunku stołówki.
Wchodząc do sali, w której znajdowała się stołówka znów przyciągam wzrok wielu osób. Co jest ? Pokręciłam głową i podeszłam do stolika, przy którym zawsze siedzimy. Ja, Briana, Beth i nasz 'rodzynek' Jackob.
Zamurowało mnie kiedy zobaczyłam, że przy stoliku naprzeciwko naszego siedzi grupka chłopaków wliczając w to Jasona. Trzymał na kolanach jakąś plastikową Barbie. Wszędzie rozpoznam tę farbowana blond grzywę. To ta suka Jady Rudd. Nie mam pojęcia czemu tak bardzo mnie nienawidzi, ale to sprawia, że ja nienawidzę jej z podwojoną siłą. Przyglądałam się ja delikatnie czochra jego idealnie ułożone włosy ciągnąc przy tym za ich końcówki. Co jakąś chwilę zjeżdżała dłonią w dół po jego umięśnionym brzuchu chichocząc przy tym. Brzmiała tak jakby właśnie uprawiała seks i była bliska szczytowania. Blond larwa !
- Hej ! Emma, jesteś z nami ? - Beth zaczęła wymachiwać rękoma przed moimi oczami.
Briana stanęła obok mnie i spojrzała w tym samym kierunku - Komu sie tak przyglądasz ? Patrzysz na Austina, a może na Nicka, albo wiem na McCann'a !  - zapiszczała tak głośno, że sam McCann na nas spojrzał, ale ta suka Jady od razu skierowała jego twarz w swoją stronę.
Usiadłam zawstydzona na swoim miejscu - Dziewczyny, siadajcie ! - pisnęłam cienkim głosikiem.
Obie zajęły miejsce po obu moich stronach.
- O co chodzi z McCann'em ? - skrzyżowała ręce na piersi Beth.
- Przepraszam, co ? - udamawiałam, że nie usłyszałam pytania. 

- To ! - zirytowała się Briana. - Miałyśmy ci nie mówić, ale krążą plotki, że widziano jak wieczorem wychodzisz on niego z domu. To tylko plotki, prawda? 

1 komentarz:

  1. czyżbym była pierwsza ? :D zapowiada sie ciekawie! czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń