wtorek, 7 stycznia 2014

notka


Cześć kochani!
Dostałam informacje, że coś jest nie tak z szablonem.. tak, to z mojej winy. 

Chodzi o to, że Angie (czyli ja, jakby ktoś nie wiedział) przyszedł do głowy pewien pomysł i postanowiłam wpleść go w tego bloga. Planowałam coś zupełnie innego, ale zadecydowałam, że wszystko zmienię. Zaczęłam od szablonu, źle mi się ustawił i niestety nie było widać + na komputerze stacjonarnym nigdy nie widać całego szablonu :) Może już zauważyliście, a jeśli nie to zachęcam do zajrzenia w bohaterów, w nich też dużo się zmieniło. Przede wszystkim główna bohaterka została zmieniona z Emily Rudd na.. sami zobaczycie xx

Rozdziały, które do tej pory się pojawiły nie ulegną zmianie, jednak moja wizja na część dalszą nieco tak.. mam tylko nadzieję, że spodoba wam się to co zaplanowałam. 
Kocham, Angie ♥

środa, 1 stycznia 2014

Chapter 8.

We're dancing in the red light
I can do it all night
It's your addiction
We don't need a reason.. 



*Wigilia* 
- Zostaw to. - Emma uderzyła moją dłoń gdy tylko wysunąłem ją po kawałek ciasta, który przed sekundą ukroiła i położyła na talerzu, który przepełniony był już po brzegi pysznie wyglądającym ciachem.
- No okej, okej. - ująłem to za żartobliwy gest i zaśmiałem się, co było wielkim błędem. 
- Jason. - szatynka westchnęła głośno. - Przyszedłeś tu, żeby doszczętnie zrujnować mi święta? 
Uniosłem brwi zaskoczony, ale zanim mogłem wydusić z siebie jakiekolwiek słowo dziewczyna znów zaczęłam wygłaszać swój monolog. 
- Zachowujesz się dzisiaj jak dziecko. Do prezentów doskoczyłeś jeszcze przed Jazzy, która ma lat 5, a ty 19. - wywróciłam oczami. - Przy stole zachowujesz się jak prosie, kto normalny je pierogi rękoma? Już nie wspominając o tym, że ryba, która powinna znajdować się na twoim talerzu z niewiadomych przyczyn wylądowała na mojej sukience. - warknęła pod koniec przemowy.
- Emi, daj spokój. - machnąłem ręką. - U mnie na Wigilii takie zdarzenia to normalka. - wzruszyłem ramionami.
- Ale u mnie nie! Myślałam, że już nic nie może zepsuć tego dnia, ale mojej mamusi zachciało się gości, mogła zaprosić pierwszego lepszego sąsiada to wybrała właśnie ciebie! Ratuje cię fakt, że nasze mamy bardzo się polubiły, gdyby nie to już dawno stałbyś za drzwiami, rozumiesz? - wyrzuciła ręce w powietrze, po czym chwyciła talerz z ciastem i wymijając mnie poszła do salonu, w którym odbywała się Wigilijna kolacja.
Ta dziewczyna chyba na za wiele sobie pozwala. Za kogo ona się do cholery ma?! Mógłbym iść teraz za nią  i wygarnąć jej wszystko co mi nie pasuje, ale to, że ona ma jakiś problem nie oznacza, że wszyscy muszą mieć zniszczone święta.
Bez słowa poszedłem do ganku, gdzie ubrałem buty i kurtkę po czym zwyczajnie opuściłem dom państwa Morgan.

******
~ Emma POV ~ 
- Hej tu znowu Emma, Jason oddzwoń do cholery, bo to nie jest śmieszne. - nacisnęłam czerwoną słuchawkę kończąc nagrywać się na pocztę głosową Jason'a.
Nie odzywał się. Nie odzywał się od dwóch tygodni. Aż tak go to zraniło? Cholerny dzieciuch. 

- Skarbie? - ocucił mnie cichy głos mamy.
- Tak? - uniosłam wzrok.

- Nie idziesz do szkoły? - spytała głaszcząc mnie po plecach.
- Idę. Jasne, że idę. - posłałam jej słaby uśmiech po czym bez zbędnych pożegnań wyszłam z domu. 
Szłam spokojnie drogą przed siebie w ten ponury dzień, który idealnie odzwierciedlał moje samopoczucie. 
Ludzie wokół mnie się uśmiechali, a ja? Ja nie umiałam. Ciekawe czyja to wina...
Szłam spokojnie przez długi i szary korytarz szkolny, ale coś było nie tak. Duże coś. Ludzie patrzyli na mnie. Patrzyli jak na wariatkę, jak na uciekiniera szpitala psychiatrycznego. 
- Emma! - usłyszała znajomy głos za sobą. Moje kochane dziewczynki.
Odwróciłam się na na mojej twarzy momentalnie zagościł uśmiech od ucha do ucha.
Briana i Beth podbiegły do mnie po czym obięły mnie mocno.
- Tak nam przykro. - wyszeptała Briana. 

- Czemu? - zmarszczyłam brwi odsuwając się od nich.
- Z powodu Jason'a. - odpowiedziałam za nią Beth. 

Że słucham?
- A co z nim? - zmarszczyłam brwi. 

- Nie słyszałaś? - zapytała zdezorientowana Bri. - Spotkał się wczoraj na imprezie z Jady i wracając z niej mieli wypadek samochodowy.
Że słucham, znów? Nie! Mówiłam, mówiłam, że ta suka przynosi pecha, ale mnie się nie słucha! Ale Jason.. nie proszę nie!
- Jak to się stało? - dopytywałam dziewczyny, których twarze nagle stały się mniej wyraziste. Makijaż spływał z nich twarzy, przez co powoli nie było widać ich policzków. 

- Hey! - krzyknęłam, gdy wszystko wokół zaczęło robić się rozmazane.. i zniknęło. 

- Jason! - obudziła się z krzykiem, dysząc. Rozejrzała się dookoła i zobaczyłam jedynie swój pokój. Te same różowe ściany, te same kremowe meble i to samo miękkie łóżko, w którym spałam.
- Emma! Do szkoły! - usłyszałam z dołu donośny głos mamy.
- Jason.. - wyszeptałam i zerwała się z łóżka. Podbiegłam do szafki, na której leżała moja komórka. Natychmiast ją odblokowała i wybrałam numer do Jason'a.
Jeden sygnał..
Drugi sygnał..
Trzeci sygnał..
Czwarty sygnał..
- Odbierz do cholery! - warknęłam do swojego telefonu.
- Emma? - usłyszałam jego zaspany głos w słuchawce. - Odebrałam.
- Jason? Jason, wszystko w porządku? - moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej.
W odpowiedzi usłyszałam jedynie skrzypienie łóżka.
- Tak, jest okej, ale po co mnie budzisz tak wcześnie rano? - ziewnął.
Szczerze? Kamień spadł mi z serca. To był sen, to tylko jakiś chory sen.
Westchnęła. - Opowiem ci w szkole.
- O kurwa. Jakiej szkole? To już dzisiaj? - w jego głosie wyczułam nutkę "paniki".
Zaśmiałam się. - Tak, nie chce mi się iść, ale mama mi nie pozwoli zostać w domu.
- Moja nawet nie wie, że dzisiaj idziemy do szkoły. - zaśmiał się swoim ochrypłym głosem. - Wyjdź z domu i przyjdź do mnie.
Chwila zastanowienia.. po co ja się w ogóle zastanawiam. - Jasne. Będę za 15 minut. - rozłączyłam się.
*****
- Cześć skarbie. - miło przywitała mnie mama Jason'a.
- Cześć. Jason jest? - spytałam. Przecież nie powiem jej, że już się umówiliśmy, co nie? Pomyślałaby, że Jason tak wcześnie wstaje.
- Jasne, ale jeszcze śpi. - zaśmiała się kobieta. - Idź na górę go obudź.
Skinęłam lekko głową i zdjęłam buty ze stóp. Już chciałam wbiegnąć na piętro po schodach, gdy..
- Emma, pozwolisz, że wyjdę na zakupy? Jazzy jeszcze śpi, jak się obudzi zajmiesz się nią? - spytała cicho kobieta.
- Tak, oczywiście. - nie czekając na jej reakcję pobiegłam po schodach na górę.
Otworzyłam drzwi prowadzące do pokoju Jason'a i zajrzałam przez nie. Chłopak leżał na wielkim łóżku, którego był właścicielem. Biała pościel okrywał go do pasa, a górna partia ciała została nie okryta, przez co mój wzrok powędrował na jego bosko wyrzeźbiony tors. Wspominałam już, że nie miał na sobie koszulki? Jego włosy były w kompletnym nieładzie przez co wyglądał jak mały, niewinny chłopiec.
- Co tak podziwiasz? - wymamrotał chłopak powstrzymując usta od ułożenia się w ten jego cudowny uśmieszek.
- Ciebie zgrywusie. - weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi.
- To nie podziwiaj tylko chodź tu. - odsunął się trochę na bok robiąc dla mnie miejsce.
Zaśmiała się pod nosem i bez wahanie wskoczyłam na łóżko kładąc się obok szatyna.
- Wyspana? - spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Nie. - mruknęłam. - Miałam zły sen, strasznie zły.
Jason podniósł się lekko na łokciach by się do mnie przysunąć. - Opowiesz mi?
- Nie teraz, teraz chcę o nim zapomnieć. - uśmiechnęłam się słabo i wtuliłam w jego ciało.
- Emma.. - oplótł swoje ramie wokół mojego ciało. - Przepraszam, za tę Wigilie.

____________________________________________________________
Zacznę od tego.. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <3
Bardzo chciałam dodać rozdział do końca 2013 roku, ale nie udało mi się... przepraszam..
Napisała go w 1,5 h. liczyłam na to, że zdążę przed końcem roku, ale wiecie.. szampany, fajerwerki, petardy, życzenia noworoczne i tak jakoś zeszło 20 minut..
Zostawiam go do waszej oceny, liczę na komentarze :)