sobota, 23 listopada 2013

Chapter 6.

Finding you was so hard,
but loving you is easy.
Love with you,
I'm in love with you..




- Miałeś mnie zawieść do domu. - rzuciłam gdy tylko spostrzegłam, że samochód Jason'a zatrzymuje się w bramie jego podwórka.
- Nie było mowy do czyjego domu. - zaśmiał się wyciągając kluczyk ze stacyjki. Aha, rozumiem wracam pieszo. 
Przewróciłam oczami i wysiadłam z samochodu. Spojrzałam na ciemną i jedyną drogę prowadzącą od Jasona do mnie. Westchnęłam w duchu i spojrzałam na szatyna opierającego się o maskę samochodu.
- Wejdziesz? - kiwną głową w stronę swojego domu. - Za godzinę cię odwiozę.
Założyłam ręce na piersi i niechętnie ruszyłam w kierunku karmelowego budynku. Jason z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy dotrzymywał mi kroku.
Chłopak, jak na dżentelmena przystało, otworzył drzwi i puścił mnie przodem na co wymamrotałam pod nosem głuche "dziękuję".
- Idź do salonu, ja zaraz wracam. - krzyknął wbiegając po schodach na górę, a mnie zostawiając samą w przedpokoju.
Tak jak kazał pokierowałam się do salonu po drodze zrzucając ze stóp buty i odsuwając je w kąt. Zmęczona opadłam na kanapę i delektowałam się słodkim zapachem palonego drewna w kominku. Uśmiechnęłam się do siebie wyciągając na wygodnej kanapie i opierając głowę o miękką poduszkę.
- Jestem. - usłyszałam zachrypnięty głos Jason'a, który dosłownie wpadł do pokoju niczym wystrzelony z armaty. Leniwie uniosłam wzrok i patrzyłam jak siada obok mnie. - Zmęczona?
- Może trochę. - wzruszyłam ramionami i wstałam do pozycji siedzącej.
- Chciałbym ci uświadomić, że jesteś wredną lafiryndą. - zaśmiał się. Pff, jakby to faktycznie było zabawne.
- No dzięki! - chwyciłam poduszkę leżącą za moimi plecami i wycelowałam w niego. Niestety jego zbyt dobry refleks nie pozwolił mi nacieszyć wzroku poduszki uderzającej w jego twarz.

~ Jason POV ~ 
- Taka prawda niunia. - ponownie się zaśmiałem widząc jej poczerwieniała buzię.
- Daj spokój. - machnęła na mnie ręką i odwróciła się dokiem patrząc w rozżarzony ogień w kominku.
Westchnąłem siadając prostu i skupiając wzrok w tym samym punkcie co Emma.
- Hey Jasy! - po chwili niezręcznej ciszy zbliżyła się do mnie gwałtownie i usiadła na swoich stopach obciągając krótką sukienkę bardziej na uda. - Zagrajmy w dziesięć pytań.
- Żartujesz? Po co? - zmarszczyłem brwi patrząc jak podekscytowana była. Wyglądała niczym ośmioletnia dziewczynka próbująca wyłudzić od mamy lalkę.
- No, bo my się teoretycznie nie znamy. - wzruszyła ramionami.
Wywróciłem na nią oczami śmiejąc się. - To zacznij.
- Co lubisz robić w wolnym czasie? - zachichotała.
Przeczesałem palcami włosy zastanawiając się co ja właściwie lubię robić. - Głównie uprawiam sporty, jeżdżę na deskorolce, gram na gitarze i zdarza mi się pośpiewać, ale nie mów nikomu. - odwróciłam się przodem do Emmy, która przytakiwała na każde słowo. - To teraz ja. Ilu miałaś facetów?
- Dwóch wliczając ciebie. - dopowiedziała bez żadnego skrępowania, co muszę przyznać było dla mnie zaskoczeniem, tak jak i jej odpowiedź. Dwóch ze mną? Czyli jednego? Taka dziewczyna jak ona? To aż dziwne. Była jedna z najpopularniejszych, najseksowniejszych i najpiękniejszych lasek w szkole, więc strasznie mnie to dziwiło.
- Halo! - z zamyślenia wyrwał mnie jej śmiech. - Śpisz?
- To twoje kolejne pytanie? - zaśmiałem się. - Więc nie, nie śpię.
- Nie! To nie było pytanie kretynie. - uderzyła mnie w ramię. Czy tylko mi się wydaje, że ona na prawdę sie rozluźniła? - Ile razy przez ostatni rok uprawiałeś seks? - zasłoniła dłonią usta śmiejąc się.
- Emi, a czy ty liczyłaś ile razy przez ostatni rok mrugnęłaś? - puściłem jej oczko.
Na moją odpowiedź rozchyliła lekko wargi i wytrzeszczyła oczy. Wyglądała jakby właśnie zobaczyła stwora zza światów, co rozbawiło mnie totalnie. - Ej, spokojnie. Żartowałem. - jednym palcem uniosłem jej brodę do góry zamykając usta. - Zdarzało się, ale nie liczę tego, okej?
- W porządku, rozumiem. - westchnęła cicho.
- A ty? Jak daleko doszłaś ze swoim pierwszym poważnym chłopakiem? - skoro ona poszła na całość to mi też przecie wolno.
Przygryzła wargę spuszczając wzrok na swoje dłonie. - Robiliśmy to tylko raz.
- Nie podobało mu się i cię zostawił?
- Jason! - warknęła przez zaciśnięte zęby.
- No co? Może nie należysz do najlepszych. - tak, lubiłem patrzeć jak sie wścieka, jak się czerwieni ze złości. - Dałaś mu zbyt mało przyjemności i cię zostawił. Najwidoczniej liczył na więcej.
- Jason! - zdenerwowana pchnęła mnie w klatkę piersiową przez co straciłem równowagę i spadłem z kanapy na podłogę.
Emma chwyciła się za brzuch i wybuchnęła nieopanowanym śmiechem.
- Myślisz, że to śmieszne? - splunąłem jednakże rozbawiony tą sytuacją.
- Yep. - przytaknęła nie przestawiając się śmiać.
- Ja ci pokarzę! - zaśmiałem się wstając z podłogi.
Śmiech Emi momentalnie ucichł i pozostał tylko niski pisk, po czym przeskoczyła przez kanapę i zaczęła uciekać gdy ja ją goniłem. Wiła się między meblami, próbowała najróżniejszych uników by tylko mi uciec, ale bądźmy szczerzy, to nie możliwe. Swoimi małymi stópkami potupała po schodach na górę chichocząc przy tym niczym mała dziewczynka. Po chwili zauważyłem jak znika za drzwiami łazienki.

~ Emma POV ~
Przebiegłam przez długi korytarz i otworzyłam ostatnie na nim drzwi, za którymi skrywała się łazienka. Lepsze to niż nic. Wpadłam do niej i pierwsze co zrobiłam to wbiegłam pod prysznic. Zamknęłam drzwi od kabiny i przykucłam w kącie. Usłyszałam pisk, a po chwili trzask drzwi i zza mlecznej szyby zauważyłam sylwetkę Jason'a. Chłopak wolno otworzył drzwi od kabiny.
- Emi, wiesz, że cię widać? - zaśmiał się.
No co ty? Myślałam, że jestem niewidzialna. 
Wkradł się do środka i odkręcił kurek w efekcie czego zimna woda zaczęła płynąć wprost na mnie.
- Jason, nie! - pisnęłam.
Chłopak stał poza kabiną i śmiał się do łez. - Jesteś taka dziecinna.
Zdenerwowana podniosłam się i wciągnęłam go za koszulkę pod wodę. Skoro ja byłam już cała mokra to on też może. Jason próbował wydostać się z kabiny, ale zamknęłam drzwi i stanęłam tak by nie mógł wyjść. Jason chwycił mnie w pasie i pociągnął do siebie bym ja też była pod strumieniem wody. Śmiałam się uderzając w jego klatkę piersiową by mnie puścił. Po chwili ślizgnęłam się i upadłam na niego w efekcie czego Jason także upadł do tyły wywalając półeczkę, na której stały żele pod prysznic. Próbowałam z niego wstać, ale odzywał się mój brak koordynacji i ponownie na niego upadałam.. Spojrzałam nieco w dół i napotkałam piękne oczy szatyna. Chłopak posłał mi słaby uśmiech po czym uniósł głowę i delikatnie musną moje usta. Poczułam przyjemne mrowienie gdy tylko jego malonowe wargi dotknęły moich. Przymknęłam oczy rozkoszując sie jedną z tych chwil, które mogły by trwać wiecznie.. a trwała wyjątkowo krótko. Jason odsunął się ode mnie wyglądając na wyjątkowo speszonego. Mogę się założyć, że na mojej twarz właśnie widniała piękną czerwień.Chłopak przełkną ślinę, po czym odchrząknął, na co zawstydzona odwróciłam wzrok i podniosłam się na proste nogi wychodząc z kabiny prysznicowej. Zanikł dźwięk lejącej się wody, a już po chwili poczułam za sobą ciało Jason'a.
- To ja ten.. będę u siebie w pokoju. - podrapał się po karku wychodząc z łazianki.
Podeszłam do lusterka i spojrzałam na swoje odbicie. Moje policzki było lekko różowe, makijaż rozlany, a usta delikatnie drżały. Zaśmiałam się na ten widok po czym sięgnęłam po kawałek papieru toaletowego i starłam rozmazany tusz do rzęs.
Po mokrych śladach, które zostawiał Jason trafiłam do jego pokoju. Otworzyłam szeroko drzwi i 'wbiegłam' do niego. Zagryzłam wargę widząc na środku pomieszczenia Jason'a stojącego bez koszulki, najprawdopodobniej ubierał właśnie suche ciuchy.
- Um, przepraszam. - powiedziałam drżącym głosem i zaczęłam się wycofywać.
- Nie Emma, jest okej. - zasłonił swój idealnie wyrzeźbiony tors luźną koszulką.
- Zawieziesz mnie do domu? - spojrzałam na zegarek, który właśnie wskazywał godzinę 20 po północy.
Jason opadł na fotel i skrzyżował ręce na piersi - Nie specjalnie mi się chce.
- Jason! - tonęłam nogą w podłogę. Zapewne wyglądałam wtedy jak mała dziewczynka, która zezłościła się, bo nie dostała nie taką lalkę jakiej sobie życzyła do św. Mikołaja.
- Emma, daj spokój. Jest późno, jestem zmęczony, nie mogę jutro z rana? - uniósł brwi.
- Jutro z rana? Ty na serio myślisz, że ja tu będę spać? - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Nie skorzystam.
Szatyn wstał z fotela i podszedł do swojej szafki po czym wyciągnął z niej szary t-shirt z nadrukiem.
- Przebierz się i kładź do łóżka, ja idę spać do salonu. - podał mi koszulkę.
- Ale.. - zaczęłam.
- Jaki ty masz znowu problem? Jeśli tak bardzo chcesz iść teraz do domu to droga wolna. Tylko jeśli cokolwiek ci się stanie to nie chce mieć żadnej pieprzonej sprawy w sądzie, bo nie wyganiam cię stąd, a wręcz przeciwnie.  - warknął.
Zaśmiała się na jego zachowanie, które wyglądało tak jakby się o mnie martwił. - Chciałam tylko powiedzieć dobranoc. - zachichotałam.
Szatyn wyglądał jakbym właśnie zrzuciła go z tropu. - Ah, dobranoc. - przygryzł wargę i wyszedł zostawiając mnie samą w jego sypialni. Zsunęła z siebie mokrą sukienkę i biustonosz, a wsunęłam na ciało miękką koszulkę Jason'a, po czym położyłam się w jego łóżku i zasnęłam.
*****
I'v been everywhere, man. Looking for someone...
Usłyszałam dobrze znaną mi melodię i od razu sięgnęłam pod poduszkę w poszukiwaniu mojego telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłam napis "Jason xx"
- Huh? - wymruczałam leniwie.
- Śpiąca Królewno, śniadanie na stole. - zaśmiał się.
- Co? - zmarszczyłam brwi i dopiero wtedy przypomniałam sobie, że przecież spała dziś u Jason'a. - Znaczy, tak już idę. - rozłączyłam się.
Zbiegłam po schodach na dół i od razu poczułam słodki zapach. Weszłam do kuchni, a na stole stał talerz ze stertą lekko przysmażonych omletów.
- Ja mam to wszystko zjeść? - spojrzała na Jason'a który stał oparty o ladę.
- Tak i.. ślicznie wyglądasz. - zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się pod nosem na jego komentarz i spojrzała w dół , aby zobaczyłam, że mam na sobie jego koszulkę sięgająca mi ledwo do połowy uda. - Dzięki.
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść omlety, które były na prawdę nie ziemskie.
- Jasy, mam sprawę. - zaczęłam. - Odwieziesz mnie domu co nie?
- Nie, będę cię tu więził na zawsze. - chłopak zaśmiał się i wyszedł z kuchni.
______________________________________________________
Cześć wy moje skarby ;**
Strasznie przepraszam, że mnie tak długo nie było.. po całym miesiącu nie mam wam praktycznie nic do powiedzenia :/ Jedynie.. mam nadzieję, że rozdział się podobał i proszę o pozostawienie po sobie komentarza :))
Kocham Was, Angie <3